FreeBSD na desktopie — warto?

Post nie pretenduje do miana poradnika, ani żadnego know how, zawarłem tu jedynie moje spostrzeżenia odnośnie rozwoju tego systemu przez ostatnie kilka lat.

Już kilka razy systemy z rodziny BSD przewinęły się po dyskach moich serwerów, desktopów i laptopów. O ile sytuacja na serwerach od zawsze wypadała o niebo lepiej od dystrybucji GNU/Linux, o tyle na reszcie sprzętu zawsze pojawiały się problemy, często przypominające Linuksy w czasach tak zamierzchłych jak wersje 2.4.*.

Od kilku miesięcy jestem posiadaczem FreeBSD 10.1… Ba, szczęśliwym posiadaczem. Dlaczego? Ponieważ pomimo nadal dość topornej obsługi (porównując z taką Fedorą czy Ubuntu) jest to system stabilny, używalny, dobrze napisany i posiadający naprawdę genialną dokumentację. Moim skromnym zdaniem do pełni szczęścia brakuje tylko zaktualizowanej obsługi aplikacji linuksowych i wsparcia DRI3 oraz GLAMOR w Xach. No… może jeszcze obsługa rolki w myszach działających bezprzewodowo (bluetooth).

Trudno tu szukać wynalazków w stylu SystemD, myślę, że to powinno skłonić ludzi którzy zaczynają narzekać, że nieuniksowe systemy GNU/Linux nie trzymają się reguły KISS (osobiście nic do SystemD nie mam — patrz “O SystemD słów kilka…").

Jest też kilka smaczków które długi czas nie były dostępne w linuksach, jak mechanizm Jail (odpowiednik LXC, lub wymagające ingerencji zewnętrznymi poprawkami w jądro systemu — TrustedBSD (grsecurity, SELinux, AppArmor). Obsługa ZFS jest o wiele stabilniejsza za sprawą lepszego zarządzania pamięcią, czy dobrej implementacji VFS. Do dziś mam niesmak gdy po odpięciu jednego dysku w konfiguracji RAID1 na ZFSOnLinux system wyrzucił kernel panic.

Czy są więc jakieś zalety dla przeciętnego użyszkodnika?

Jest to na pewno system z tradycjami, trudno tu szukać usilnego wymieniania sprawdzonych rozwiązań na nowe, które z czasem wcale nie okazują się lepsze (ponownie pozdrawiam developerów Ubuntu i ich upstart, mir, oraz apparmor).

System jest także bardzo spójny i dopracowany, pomimo znacznych różnic w stosunku do GNU/Linux bardzo łatwo pojąć jak go obsługiwać.

Kolejną zaletą jest gigantyczna baza oprogramowania, dostępna zarówno jako kolekcja tzw. portów, jak i binarnych pakietów. Chyba nie skłamię pisząc, że jest tego więcej niż w repozytorium Ubuntu, Debiana, czy Fedory (wliczając rpmfusion).

Z innych zalet wymienię naprawdę świetne działanie na sprzęcie starszej daty, zarządzanie pamięcią potrafi kolosalnie wpłynąć na możliwości leciwego peceta — przykładem choćby 300MiB RAM zużyte przez Firefoxa, gdy na Fedorze identyczna instancja pożera nieco ponad gigabajt.

Warto też wspomnieć o tym, że w przeciwieństwie do światka linuksowego nie ma tu rozdrobnienia na (częściej konkurujące niż współpracujące) dystrybucje — otrzymujemy w pełni wyposażony system, a rozwiązania tworzone w różnych odłamach systemów BSD są sprawnie i szybko przenoszone na resztę.

Czy jest coś co powinno skłonić użytkownika pulpitu do przesiadki na FreeBSD? Jeśli jest standardowym, mało wymagającym użytkownikiem spokojnie może zostać na swoim Windowsie czy OS X. Jeśli jednak chce móc nie tylko swobodnie ingerować w system i mieć nad nim maksymalną kontrolę, ale także być pewnym stabilnego, bezawaryjnego działania jak najbardziej powinien rozważyć taką opcję.